Doskonale wiemy, że decyzja Kaczyńskiego o bojkocie ukraińskiej części Euro jest sprawą chwili. Chce się pokazać jako człowiek walczący o prawa człowieka i przede wszystkim jako adwersarz Donalda Tuska i jego rządu. To działanie niestety szkodliwe. Kaczyński chce zdobyć popularność w kraju i na niczym innym mu w tej chwili nie zależy. Uważa, że musi wykorzystać każdą sposobność do krytyki Tuska i do postawienia niezależnego, wyrazistego stanowiska.
Żadna część turnieju nie zostanie przeniesiona w ostatniej chwili. To oczywiste. Byłby to skandal na arenie międzynarodowej. Byłaby to też kompromitacja Platiniego. On nie może sobie na to pozwolić. Wiadomo też, że Julia Tymoszenko nie od dziś siedzi w więzieniu i jest traktowana, tak jak jest traktowana. Niby zdjęcia siniaków i ślady pobicia miałyby być impulsem dla Merkel, a teraz dla Kaczyńskiego? Nie, każdy z tych polityków usiłuje to wykorzystać w rozgrywce politycznej wewnątrz kraju. Szczególnie Kaczyński.
W niedzielę w "Kawie na ławę" usłyszałem dobry i rozważny głos posła Girzyńskiego i wart by było pójść tą drogą. Wzbudzanie niepotrzebnych emocji jest złe. Skoro PiS-owi tak bardzo zależy na losie Julii Tymoszenko, to powinien przez cały czas od sfingowanego procesu ją wyraziście wspierać. W mojej opinii tego zabrakło.
Teraz chcemy czy nie chcemy organizujemy turniej z Ukrainą i jeżeli będziemy wywoływać z nimi wojenkę, to nie skończy się to dla nas dobrze. Stracimy resztki szacunku, a nasze relacje z nimi zostaną gwałtownie pogorszone. Kolejna afera na Euro nie leży w interesie naszego kraju.
